poniedziałek, 20 maja 2013

okulery II

okulary są. świat nagle pozbył się całej gamy efektów z rodziny blur, niemniej - tylko tam, gdzie sięgają szkła. poza szkłami wszystko jest zamazane dwa razy bardziej i czuję się jak w jakimś alicjowo-surrealistycznym ciągłym spadaniu. czyli w sumie nic nowego.
próbowałam już także soczewek kontaktowych, ale one - po pierwsze niwelują tylko dwie z moich trzech wad wzroku (blur i tak obecny), po drugie - są na tyle skomplikowane, że muszę je sprowadzać na jakieś specjalne zamówienie i to od razu w ilościach hurtowych, a po trzecie - to zakładanie i zdejmowanie... dyplomatycznie nie mówmy o tym więcej.

okulary dają mi od razu +30 do stylizacji na polonistkę bibliotekarkę. czy jeśli będę do tego nosić kolczyk - co prawda w uchu, ale w miejscu niekoniecznie standardowym, to czy efekt końcowy zachowa jako taką równowagę?*

niemniej - zobaczyć własnego kota z odpowiednią głębią ostrości - bezcenne. serio serio.

* czyli "co prawda nie odżegnuję się od przeszłości między regałami, ale litości, czasem zdarza mi się poskromić socjopatyczne zapędy i próbuję być fajna".

2 komentarze:

  1. palec do oka?!! Brrrrrrrr, już lepsze okulary! Kup sobie takie grubaśne oprawki; takie czarne. Pewnie wiesz, o jakich mówię, bo połowa miasta w nich chodzi :D wtedy będzie +50 do stylizacji na studentkę kulturoznawstwa :)

    OdpowiedzUsuń