czwartek, 13 października 2016

półrocznicowo

gdy pół roku temu rzucałam się do tej pracy głową w dół, nawet przez myśl mi nie przeszło, że:
zostanę dozorcą parku, będę brodzić po kostki w błocie i po grzywkę w tulipanach, będę wiedziała, jak robi się rezonans drzewom, zaliczę przejażdżkę pługiem śnieżnym, kilka razy w tygodniu będę gadać do radia (i mi to zupełnie spowszednieje), niemalże codziennie będę dzwonić do obcych ludzi i prosić o najdziwniejsze rzeczy, zdam egzamin na urzędnika, będę chodzić po dnie stawu w ogrodzie saskim (i kilku innych), będę wdawać się w niezobowiązujące rozmowy z masą przypadkowo spotkanych osób, na legalu będę wchodzić na środkowe pasy zieleni najruchliwszych ulic i dorobię się własnej odblaskowej kamizelki.
i wielu innych.
a to dopiero pół roku.

i po raz tysięczny fortuna, co to daje prezenty. not according to the book.

(dochodzę do wniosku, że wraz z curiouser and curiouser to moje życiowe motto).