sobota, 13 lipca 2013

w dom

pomyślałam o tym, żeby napisać notkę o gościach, a tu - pac, na wysokich obcasach gościowy artykuł. narzekający. taki, że gość w dom, bóg wie po co. więc ja na przekór.

z gościem był taki problem, że gdy wysiadł z pociągu na dworcu centralnym, zobaczyłam go pierwszy raz w życiu. na pierwszy rzut oka - bardzo sympatyczny. na drugi rzut oka - już w samochodzie - sympatyczny jeszcze bardziej, szczególnie, że ten rzut zahaczył o wręczaną mi butelkę wina. dużą.

później okazało się, że gość nie lubi kawy, a pija herbaty. różne. dużo. nosi czerwone spodnie i używa słów takich jak ryjek i pyszczek.

z gościem wspólnie pojedliśmy i pospacerowaliśmy, gość dostał swój pokój, łóżko, koc i hasło do domowego wi-fi. i życie z gościem nagle nabrało odcieni jakiegoś dawnego studentowania, wakacyjności, wrażenia bycia zupełnie-gdzie-indziej bez ruszania się z domu. jadaliśmy z gościem duże kolacje, oglądaliśmy masę filmików i filmów, długo w noc siedzieliśmy przy piwie i rozmowach (a wszystko to na własnej kanapie, we własnym salonie. codziennie.) gdy wstawałam rano, w kuchni czekało na mnie dwóch (!) półnagich mężczyzn półprzytomnie dyskutujących o konkretnych wykonaniach muzyki tan duna znad wielkich filiżanek z mocną herbatą. gdy wracałam z pracy, trafiałam w sam środek tak dobrze znanej z wakacji sjesty, leniwych rozmów pomiędzy pokojami, jedzenia owoców i sączenia zimnych napojów.

codzienność lekko się zaburzyła, w ciągłej i nieco monotonnej linii nagle zdarzył się supełek czy kokarda, a z nią nagle zupełnie inne poczucie czasu i miejsc.

gość pojechał i wszystko wróciło do normy, ale - w odróżnieniu od wspominanego artykułu - nie mam na co narzekać, nawet gdybym bardzo chciała.

3 komentarze:

  1. a bo to wszystko zalezy od goscia i elastycnosci gospodarzy :p
    ja uwielbiam wiekszosc gosci, ale niektorzy goscie mnie bardzo mecza i chce, zeby juz sobie pojechali
    to kwestia rytmu i oczekiwan
    ja gosci nie obsluguje i nie zabawiam (chociaz zdarza mi sie zrobic sniadanie czy obiad i jakies rozrywki zorganizowac)
    a w ogole to zara u siebie notke na ten temat popelnie, o!
    bo to duzo pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wykwit skórny14 lipca 2013 22:11

    byliście na "Operetce"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. byliśmy, ale to było już "pożegnanie z tytułem" i chyba w najbliższym sezonie jej nie będzie.
      ogólnie - muzycznie zrobiona świetnie, aktorzy też śpiewanie dopracowali, gombro - jak to gombro, ale... cała konwencja, w której był zrobiony ten spektakl nie podobała mi się nic a nic i przez całe trzy (!) godziny (z przerwą) czułam narastającą irytację.

      Usuń