środa, 20 stycznia 2016

len o nicości

zima to standardowy czas myślenia o złu, wszechświecie i nicości (nieco skostniałego, ze względu na miłościwie nam panujące temperatury) oraz tych wszystkich pytaniach, na które odpowiedź od dawna brzmi czterdzieści dwa. im więcej czytam o czasie, przestrzeni, atomach i reakcjach chemicznych oraz tym, co może nas zmieść z powierzchni, tym bardziej kłuje mnie przerażenie. nie mogłabym zajmować się fizyką, natychmiast zwariowałabym (również w tym takim ściśle medycznym znaczeniu) z poczucia bycia pyłkiem. równoległe światy, reinkarnacja i niebo z piekłem to urocze koncepty, ale umówmy się - wystarczy przewrócić się na schodach i wyrżnąć głową w poręcz, a potem nie ma już nic. za każdym razem, gdy to sobie uświadamiam, zapadam się w sobie bardzo głęboko. i w końcu dochodzę do wniosku, że czterdzieści dwa to wcale nie jest zła odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz