sobota, 8 lutego 2014

przez chwilę będzie ciszej

przemknęło mi przez myśl, że to w sumie było do przewidzenia - po prawie czterech latach przesiadywania gdzieś dzień w dzień więcej mam do sprzątania w komputerze niż na biurku. niemniej - poduszka, koc i pudełko chusteczek to rzeczy jednak bardzo osobiste.
szybko przebiegłam przez wszystkie dotychczasowe końce i początki i ten piątek nijak nie chciał się wpasować ani w jedne, ani w drugie. nie jest końcem, tylko niedookreślonym zawieszeniem, a znów początek czegoś nowego z jednej strony zaczął się już jakiś czas temu, z drugiej - z lekkim drżeniem (i bojaźnią) czekam na ten moment, kiedy zacznie się na dobre (i mam wielką nadzieję, że to jednak jeszcze trochę i zdążę sobie wszystko poukładać. albo chociaż wziąć głębszy oddech).

dziś jest sobota, wszystko dzieje się mniej więcej tak samo, jak co tydzień i jeszcze zupełnie nie czuję, że coś ma być inaczej. poniedziałkowy poranek będzie różnił się tym od pozostałych, że wysiądę kilka przystanków wcześniej i zamiast do kolejnego autobusu pójdę wprost do gabinetu dentysty. nic specjalnego się nie stanie, znów będę w myślach złorzeczyć na głupie mailowe pytania od ludzi, którzy nie potrafią przyswoić kilku nieskomplikowanych zdań i nawet szanse na wiosnę są nadal bardzo nikłe.

przez chwilę będzie ciszej, śpiewa mi pan waglewski, a ja słyszę ten dziwny głos gdzieś z offu, który bardzo diabolicznie akcentuje właśnie to przez chwilę.

1 komentarz:

  1. (wczoraj zaczelismy oglądać Sherlocka. musiałam się tym podzielić ;))

    OdpowiedzUsuń