sobota, 9 lipca 2016

lato w mieście 2

lipcowa melancholia jest już tak przewidywalna, że niemal witam ją z otwartymi ramionami.
zapach nagrzanej w słońcu szałwii, to jest to, o czym chciałabym wam pisać, słońce przebijające się przez liście i twarde pazurki wiewiórek. bycie w lecie dozorcą parku niesie za sobą tyle dobra, o którym nie ma się pojęcia, choć jest tak blisko. i wiem, że to straszne banały, ale to, że mogę w każdej chwili zrzucić buty i przedreptać się boso po świeżo podlanej trawie, a wszystko to w ramach zarabiania na życie, naprawdę bardzo porusza mi coś tam w środku.