piątek, 6 maja 2016

podinspektor len.

otóż - wyszło. a raczej ja wyszłam do ludzi i do świata, i zupełnie przez przypadek doszłam do siebie. niespodzianka!
pomimo okularów słonecznych na pół twarzy strasznie mrużą mi się oczy, tysiące piegów w standardzie i za długa grzywka. gdy taszczę fotograficzną torbę na jednym ramieniu, a swój niezbędny ekwipunek na drugim, podobno wyglądam jak turystka. może to prawda, bo zwiedzam miasto zupełnie na nowo i uśmiecham się promiennie do ludzi. a na przyszłe tygodnie planuję również słomkowy kapelusz.
z drugiej strony - cały czas mam wrażenie, że za chwilę coś zrobię źle. są momenty, kiedy rzeczywiście co chwilę robię coś źle. czasem trochę się buntuję, ale najogólniej, to bardzo się cieszę.