środa, 10 września 2014

ustąp malankolija

i już, zaczęło się, te dziwne wieczory z chłodem i lekkim zrezygnowaniem. w tym roku nagle tak inne, i bardziej samotne, i jednocześnie niesamotne zupełnie, choćbym nie wiem, jak bardzo chciała uciec. hymn wieczorów miejskich zmienił się w leniwą, do bólu powtarzalną kołysankę okolic podmiejskich, a mgły w bezsenne noce są jakąś dziwną egzotyką, która nadal nie może mi się jakoś spójnie połączyć z resztą jesiennej układanki.
i wciąż jakoś nie potrafię w pełni przestawić się na nowy tryb, uwierzyć, że teraz już zawsze wszystko będzie inaczej.